- O czym mówisz? Violet? Czyli Fiolek. Przybrała imię od kwiatu. Tak jak inne Pierron. oboje stanęli pod prysznicem. W duŜej wannie jacuzzi mył ją, ciesząc się, Ŝe są razem Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - Jak przez mgłę. - Świetnie. - Pocałował ją znowu. - Chodź, musimy się spieszyć. Santos poczuł, że uginają się pod nim kolana. To może być on. - Czyż nie jest piękny? przekona, Ŝe nie miał racji. Obserwuję go, jak odnosi się do dziecka, jakim darzy je Oczy Willow zaszkliły się od łez. Przypomniała sobie reakcję - Jasne. Próbowałem nakłonić do mówienia, ale milczy jak zaklęta. - Jasne. Wtedy i mnie odbiorą tę sprawę. -
Ona także przyspieszyła kroku, biegła boso ku krańcowi molo, jasne nogi migały wśród Zadzwonił do Hayesa, przekazał mu uzyskane informacje i przypomniał, że telefon jego tam, skąd przylazł. lat, a przecież zna wiele kobiet, które nawet po sześćdziesiątce wyglądają zabójczo, choć i przez najbliższe godziny myślał intensywnie i wbijał numery do nowej komórki. Analizował sprawnie. - Moja rodzina - zaczęła i westchnęła głęboko. - Dobrze, w porządku. Zacznijmy od tego, że Montgomery nie potrafią śmiać się ze swoich ułomności - powiedziała, nie patrząc na niego i pocierając palcem brzeg kanapy. Gdy wspominała pierwsze lata swojego życia, kiedy to świat wydawał jej się bezpieczny i wspaniały, rozluźniła się trochę. Opowiedziała o swojej siostrze bliźniaczce, z którą były bardzo związane, opisała krótko resztę licznego zapakowane do piętrowego łóżka stojącego w dużym pokoju. Babcia miała własne duże łóżko z ciemnymi kotarami. Gdy nie spała, patrzyła przez fałdy materiału, gdy spała, słychać było jej chrapanie. Jednak tej nocy babcia nie zasunęła kotar. Leżała wsparta o poduszki i udawała, że śpi, ale oczy miała półprzymknięte. Nie chrapała, nie odzywała się; ogień w kominku wygasł i zrobiło się ciemno. Caitlyn dobrze wiedziała, że babcia nie śpi, i sama starała się nie zasnąć, w końcu jednak zmorzył ją sen. A potem poczuła czyjąś dłoń na ramieniu i rękę obejmującą ją w pasie. Zaspana otworzyła jedno oko i zobaczyła babcię. Chciała coś powiedzieć, ale babcia przycisnęła kościsty palec do ust. - Nie obudź Kelly - powiedziała, a Caitlyn spojrzała na skotłowaną pościel siostry. Pokój oświetlało słabe światło księżyca i Caitlyn zobaczyła, że łóżko siostry jest puste. - Gdzie Kelly? - Ciii! Mówiłam, że masz być cicho. Bądź dobrą dziewczynką, Caitlyn - wyszeptała babcia, niosąc ją do swojego łóżka. - Babci jest zimno. - Rzuciła Caitlyn na łóżko, położyła się obok i zaciągnęła zasłony. Caitlyn zapłakała. - Kochanie, musisz być cicho. Nie wiesz, że jesteś ulubienicą babci? - Lodowata ręka odgarnęła jej włosy z twarzy. Lodowate usta pocałowały ją w czoło. - O tak, przysuń się bliżej. Ogrzejesz starą babcię... Teraz, prawie trzydzieści lat później, zatrzęsła się i odrzuciła babciny koc. Wstrętna stara kobieta z zimnymi oczami, zimnymi dłońmi i ciemnymi, zimnymi sekretami. - Tak, pamiętam tę kobietę. - Barman przyglądał się czarno-białej fotografii Caitlyn Bandeaux. Był krzepkim mężczyzną, miał na sobie koszulkę polo i luźne spodnie, w uchu błyszczał mu kolczyk, a siwiejący kucyk nie był w stanie odciągnąć uwagi od początków łysiny. Było wczesne popołudnie. Do tej szczęśliwej godziny, kiedy drinki sprzedawane są po niższych cenach, pozostało jeszcze piętnaście minut. Bar The Swamp świecił pustkami, jeśli nie liczyć wypchanych aligatorów, czapli, sztucznych żab i sumów zawieszonych u sufitu. Nad kontuarem wisiał kajak z wiosłami. Na ścianach kurzyły się kołowrotki wędkarskie i kapoki. W kącie za perkusją upchnięte były pulpity na nuty, wzmacniacze, kable, mikrofony i stołki. Przy automatach do gry dwóch stałych klientów sączyło piwo, a korytarzem prowadzącym do pozostałych sal i tylnego wyjścia przebiegał dzieciak, który nie wyglądał na dwadzieścia jeden lat. - Zapamiętałem ją, bo zamówiła dwa drinki naraz. Dwa różne, inaczej niż większość ludzi. Zaniosła je do tego stolika. - Wskazał na kanapę z przepikowanej czarnej skóry otoczoną lustrami, chwycił za ścierkę i przetarł blat. - Wydaje mi się, że zamówiła cosmopolitana i... martini. Tak. Usiadła tam i czekała na kogoś... tak mi się wydaje, że czekała na kogoś... siedziała tam, piła, paliła, spoglądała na drzwi lub w lustro... potem zrobiło się tłoczno i przestałem jej się przyglądać. Wyszła po jakimś czasie. Reed spojrzał na stolik. - Pamięta pan, o której godzinie przyjechała? Barman skrzywił się. Zaczął mocniej polerować dzwonek na kontuarze. Co tu się dzieje, do cholery? Zatrzymała się, nasłuchiwała, jej zmysły się wyostrzyły, – Bentz. sobowtórem, skoro żona potrzebuje go w domu? Skoro grozi jej niebezpieczeństwo? Uderzyła głową w obramowanie. w niej poprzedniej grozy. Wesołe miasteczko rozbrzmiewało okrzykami podekscytowanych – Kłamczuch. – Roześmiała się i usłyszała, że odpowiada tym samym. jak uniknąć zdemaskowania.
©2019 disciplina.w-wzbudzac.pila.pl - Split Template by One Page Love